Rozdział 9.

Moje szpilki stukały o marmurową posadzkę opuszczonego, szkolnego korytarza, a moje włosy falowały z powodu szybkiego tempa, w którym go przemierzałam. Byłam zdesperowana, by wydostać się z klasy, z dala od wygrawerowanych słów, gum do żucia i najgorszego z tego wszystkiego - Gregga. Kontynuowałam marsz wychodząc za róg, dochodząc do ogromnej klatki schodowej, gdy mój telefon zawibrował w otchłani mojej torebki. Wiedziałam, że prawdopodobieństwo, że wiadomość czekająca na moim telefonie, jest od mojego prześladowcy, była ogromna, jednak najważniejsze było, że ciągle mogłam ją zobaczyć.

Joel był pod ogromną presją. Czy ty jesteś? - SA

Zamarłam, będąc już prawie na górze schodów, moja twarz wyrażała zdumienie i zażenowanie, gdy czytałam tekst wiele razy. Zanim w ogóle mogłam zadać sobie pytanie, co ta tajna wiadomość miała znaczyć, nadszedł kolejny w akompaniamecnie odgłosu spadania.

Lewe skrzydło, blok angielskiego. Idź, teraz. - SA

Odruchowo odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść korytarzem, z którego przed chwilą wyszłam, kierując się w stronę lewego skrzydła. SA zaczynał grać w kolejną grę i nie miałam wyboru, tylko się przyłączyć, jeśli oczywiście nie chciałam zostać zrzucona ze schodów w tym bloku. Zadrżałam na samą myśl o tym, trzymając telefon blisko piersi, lekko spowalniając moje tempo, gdy doszłam do wejścia do lewego skrzydła. Rzadko odwiedzałam tę cześć szkoły, bo nie miałam lekcji w tych klasach. Ze skrzypieniem popchnęłam drzwi, wślizgnęłam się do środka, włączając światło na korytarzu. Oczywiście żaden szkolny klub czy inne formy aktywności poza lekcyjnych nie odbywały się w tym skrzydle sądząc po opuszczonych klasach i opustoszałym, wąskim korytarzu. Gdy tylko zaczęłam skradać się korytarzem, mój telefon zadzwonił, powodując tym, że serce prawie wyskoczyło mi z piersi.

Na całe szczęście, nie był to SA.

- Cześć, Justin. - Wydyszałam, starając się uspokoić moje rwące serce.

- Hej piękna, wszystko w porządku?- Spytał anielski głos Justina po drugiej stronie linii.

- Tak, pomijając fakt, że właśnie uciekłam z aresztu po lekcjach z panią Ryder, to wszystko jest dobrze.

Śmiech Justina wypełnił moje uszy, a w tle usłyszałam Jaxona pytającego się, co było aż tak zabawnego.

- Przepraszam.- Opanował się dopiero po paru minutach i chrząknął, by kontynuować. - Nie powinien był w ogóle cię o to pytać.

- Oh nie, nie przeszkadza mi to. Powiedz tylko swojemu bratu, że to przez jego wiadomości musiałam spędzić tu dodatkową godzinę.

- Aww kochanie. - Wygruchał żartobliwie, powodując tym, że chciałam go walnąć tylko gdy następnym razem go zobaczę. - Więc, dzwonię ostatni raz, tylko by zapytać, czy zmieniłaś zdanie, co do dzisiejszego wieczoru? Co sądzisz o przejażdżce na motorze Jaxona i oglądaniu zachodu słońca, wiesz na tym wzgórzu, z którego rozciąga się widok na miasto?

Zamykając oczy, uśmiechnęłam się do siebie, wyobrażając sobie naszą dwójkę tam, cieszącą się pięknym widokiem zachodzącego słońca i oglądających miasto rozciągające się pod nami, ożywające dzięki jasnym światłom, które zostają włączone w nocy.

- Przepraszam, naprawdę obiecałam Tori, że to dla niej zrobię. Pomimo tego ciągle możemy spędzić czas razem, mogę do ciebie napisać, jak już będę w domu?

Justin wypuścił z siebie ciężki oddech po drugiej stronie. - Jasne, czemu nie. Myślę, że możemy iść na randkę innym razem. A teraz idź i bądź dobrym, małym sługusem i zwróć ciuchy Tori.

- Wiesz, że cię kocham, tak? - Wypaliłam, bojąc się jego odpowiedzi.

- Nie tak mocno, jak ja ciebie.

Kątem oka, zauważyłam, że najdalsza żarówka na korytarzu zaczęła mrugać, robiąc popularne bzzt, a potem wróciła do normalnej jasności. Spojrzałam nerwowo na drzwi, pod żarówką i na moje nieszczęście za szkłem był kolejny, ciemny korytarz. Zezowałam, zauważając coś, co prześliznęło się w ciemności po drugiej stronie. Kręcąc głową przekonywałam samą siebie, że to moje oczy robią sobie ze mnie żarty i ponownie przez mój umysł przebiegły dziwne obrazki, których nawet tutaj nie było

- Jesteś jeszcze?

Ta sama żarówka na końcu korytarza wydała z siebie bzzt, ale tym razem pociemniała do niebezpiecznie niskiego poziomu, tak że dolna część korytarza robiła się coraz ciemniejsza. Ciarki przeszły przez mój kręgosłup, gdy zaczęłam potykać się, idąc tyłem do otwartych drzwi za mną, gdzie było więcej światła.

- Ja um... Muszę iść. Odezwę się później. - Wyszeptałam, rozłączając się i przełykając gulę, która uformowała się w moim gardle.

Pstryknięcie.

Światło na końcu korytarza kompletnie zgasło, zostawiając połowę korytarza w całkowitej ciemności. Ciągle nie mogłam dojść do następnych drzwi na drugim końcu korytarza, teraz również po tej stronie była nieoświetlona przestań, więc nie mogłam za dużo widzieć...

Bling.

Szafka 181. Klucz znajdziesz pod wycieraczką na której stoisz. - SA.

Czekaj - czy ja w ogóle stałam na wycieraczce?

Spojrzałam w dół, przerażona widokiem moim dwóch stóp na brązowej, szczeciniastej wycieraczce. SA był przyczajony w drugim końcu korytarza, obserwując każdy mój ruch z cienia? Kolejny raz ignorując moje myśli, zdecydowałam, że najlepszym będzie zrobić, to czego chciał SA - szczególnie, jeśli obserwował mnie z bliskiej odległości. Przesuwając wycieraczkę, chwyciłam mały, złoty kluczyk od szafki, który miał przytwierdzony do siebie czerwony znaczek z napisem "181" i skierowałam się do rzędu szafek, które znajdowały się po mojej lewej. Oglądałam uważnie szafki, metodycznie śledząc numerki, aż stanęłam przed numerem 181. Wciągając mocno powietrze, moja drżąca ręka trzymała zamek, gdy druga delikatnie kręciła kluczykiem, by uzyskać dostęp do szafki. Otworzyła się z metalicznym brzękiem.

W środku znajdziesz zdjęcie. - SA.

Otworzyłam drzwi szafki i upewniłam się, że w środku znajdowała się zalaminowana fotografia rozmiaru A4. Przygryzając z trwogą wargę i wyciągnęłam fotografię. Cofnęłam się, pozwalając migotliwemu światłu korytarza oświetlić zdjęcie. Ukazywało coś, czego raczej nie spodziewałam się zobaczyć.

Otoczenie ukazywało jakieś wakacyjne miejsce z klifem, niebo było niesamowicie niebieskie, a widoki aż zapierały dech w piersiach Na pewno nie było zrobione gdzieś w okolicy, ale w jakimś miejscu jak Karaiby, gdzie ocean jest krystalicznie czysty, w jasnoniebieskim odcieniu. Dwójka chłopaków z bardzo ciemnym odcieniem skóry stało na środku, a ich ramiona były szeroko otwarte, prawie jakby zdjęcie było zrobione, zanim się odwrócili i skoczyli z klifu do ciepłego oceanu. Liam i Nick obydwoje mieli głupie uśmieszki w swoim strojach kąpielowych, i czułam się, jakbym prawie słyszała ich głosy w mojej głowie, to co mogli mówić do siebie tamtego dnia. Ktokolwiek, kto chce zrobić obrót i skoczyć do wody, musi strzelić shota. Pamiętałam, jak Liam opowiadał o tych wakacjach przez miesiąc, gdy już wrócili, mówiąc, jak było szalenie, a cały wyjazd wypełniony był dzikimi imprezami, które powodowały, że jego głowa pulsowała na samą myśl o nich.

Prawdziwe pytanie jednak ciągle nie padło. Dlaczego SA zdecydował pokazać mi zdjęcie Liama i Nicka na wakacjach? Jeden z nich był martwy, a drugi żył pod fałszywym nazwiskiem - nawet nie znałam jego prawdziwego imienia, nie mówiąc już o tym, kim był. Wzdychając we frustracji, schowałam zdjęcie do torby, gdy przyszła następna wiadomość.

Bądź spostrzegawcza. Przyjrzyj się bliżej. Co widzisz? - SA.

Nic nie widzę! Krzyknął mój wewnętrzny głos, gdy ponownie wpatrywałam się w fotografię przez kolejne długie minuty. Nagle, moje oczy rozszerzyły się. Przybliżając zdjęcie bliżej do swojej twarzy, uważnie skanowałam gołe torsy Liama i Nicka. Na ich biodrach, zaraz powyżej linii V był ten sam tatuaż.

Tatuaż pięcioramiennej gwiazdy.

Dlaczego nie zauważyłam go wcześniej na Liamie? Mogłam przysiąc, że nie miał go, gdy byliśmy razem, ale potem przypomniałam sobie, że nie byłam najbardziej spostrzegawczą osobą. Najważniejsze, nie było to, że oboje mieli ten tatuaż. Ważniejsze było, że Kayla również go ma. Może to był tylko przypadek i tatuaż był całkiem popularnym wzorem, który tatuowana na skórze i SA chce tylko, żebym za dużo o tym wszystkim myślała. Niemniej jednak, w moim żołądku ciągle odczuwałam to nieprzyjemne uczucie, że to nie był przypadek. Śmierć Liama, Nick opuszczający miasto, a potem ta dziewczyna, Kayla, tak nagle się pojawia? Coś było nie tak.

I nie mów mi, że nigdy ci czegoś nie dałem suko. A teraz, wypierdalaj stąd. - SA.

SA nigdy nie musiał mówić, a bardziej poprawnie "grozić" mi dwa razy. Zamykając szafkę na kłódkę, wsunęłam ponownie kluczyk pod wycieraczkę i skierowałam się do wyjścia.


- Oto twoja przepustka gościa.

Podziękowałam kobiecie za biurkiem i przesunęłam sznurek ze swoją zalaminowaną przepustką przez głowę. Moje dłonie ciągle drżały, z powodu sytuacji której musiałam stawić czoła wcześniej, nawet po półgodzinnej jeździe, bo tyle zajęło mi dojechanie do tego szalonego miejsca. Dokładnie pamiętałam, gdzie był pokój Joela z poprzedniego razu, gdy go tutaj odwiedziłam, więc niestety skończyłam przed metalowymi drzwiami o wiele wcześniej niż przypuszczałam. Co ja tu w ogóle robiłam? Tak, dostałam jakąś reakcję od Joela, ale nie było jej nawet blisko, by móc określić ją pozytywną. Również, to, że mój prawdziwy zamiar to wyciągnięcie paru odpowiedzi o SA z tego biednego chłopaka, a patrząc na jego stan psychiczny nie było teraz na to żadnej opcji.

Byłam tak pogrążona w moich skomplikowanych myślach, że nawet nie zauważyłam pielęgniarki wchodzącej do pokoju Joela, zanim nie popatrzyłam na nią, widząc, że przypatruje mi się z drugiej strony metalowej klatki.

- Jesteś tu, by odwiedzić Joela? - Spytała miło, otwierając metalową klatkę.

- Uh tak, jestem. - Wymamrotałam niezdarnie, prawie się potykając, gdy pozwoliła mi wejść.

- To miłe. Nie sądziliśmy, że ktokolwiek tu wróci i go odwiedzi po jego ostatnim wybuchy. Ty musisz być Sutton, prawda?

- Tak... - Urwałam, nie będąc pewna, skąd zna moje imię.

- Jestem główną opiekunką Joela, i to ja poprosiłam, żebyś tutaj była. Myślę, że zrobił spory postęp z tobą tamtego dnia. Nie martw się, będę kontrolowała twoją dzisiejszą wizytę i oczywiście możesz wyjść, kiedy tylko będziesz chciała. - Uśmiechnęła się do mnie, zanim wskazała mi, bym weszła do pokoju.

- Oh, dobrze, dziękuję. - Rzuciłam jej fałszywy uśmiech, i prawdopodobnie, nawet wy byście mi uwierzyli, gdyby tylko moja warga nie drgała tak gwałtownie. Weszłam do głuchego pokoju, a okropny smród wybielacza ponownie wypełnił moje nozdrza. Pielęgnierka szybko weszła za mną, delikatnie zamykając drzwi. Przyniosła nam obydwu krzesła, dopiero teraz zorientowałam się, że Joel nie siedział w fotelu, zamiast tego siedział podparty poduszkami i wyprostowany w swoim łóżku.

- Joel, Sutton przyszła ponownie cię odwiedzić. Powiesz jej cześć? - Pielęgniarka starała się zachęcić go do reakcji, jej ton był jakoś wkurzająco entuzjastyczny.

Nie było to za dużym zaskoczeniem, że Joel przypominał kompletnie wyzbytego emocji, jego nos zadrżał raz, by chociaż pokazać nam, że naprawdę jest w połowie żywy. Usiadłam na krześle obok jego łóżka, gdy pielęgnierka przysunęła swoje obok mojego, siadając pomiędzy naszą dwójką. Kobieta rzuciła mi spojrzenie, namawiając mnie, bym zaczęła coś do niego mówić.

- Hej Joel. Miło cię znowu widzieć. - Powstrzymałam się od uderzenia się w czoło, słysząc, że zabrzmiało to strasznie płaszcząco. - Tori również przekazuje pozdrowienia. - Dodałam, uprzedzając samą siebie, bym nie brzmiała na sfrustrowaną, gdy nie odpowiedział w nawet najmniejszy sposób. Jaki był sens tkwienia tutaj, skoro on nawet nie patrzył w moim kierunku? Jego oczy ciągle spoczywały na drzwiach, będąc kompletnie zaszklone.

- Ah Tori, to twoja dziewczyna, prawda Joel? - Pielęgniarka przyszła mi z pomocą, jednak jej starania również poszły na marne. - Wiem, że za nią tęsknisz, piszesz bardzo często jej imię w swoim małym notesie, prawda?

- Notesie? - Spytałam nagle, myśląc, że powiedziałam to tylko do siebie, wewnętrznie.

- Joel pisze w notesie około godziny każdego dnia. To pomaga mu w komunikacji, gdy czuje, że jest do tego psychicznie niezdolny.

- Oh, to super. - Skinęłam głową, pogrywając z pielęgniarką.

- Cóż, mogę ci coś zdradzić Nigdy nie byłam w stanie przeczytać, co tam pisze. Ten tutaj, powinien być przezywany sekretna wiewiórka. - Pięlęgniarka schyliła się, by poczochrać włosy Joela, jednak zanim jej dłoń była w stanie dotknąć choćby jeden kosmyk jego włosów, mocno zacisnął dłoń na jej nadgarstku. Cofając się, wpatrywałam się w niego, jego nieprzyjazny wzrok teraz skupiony był na pielęgniarce, gdy zgrzytał zębami w furii, a ona starała się do niego przemówić.

- Joel, proszę puść mój nadgarstek. Przepraszam, wiem, że nie lubisz, gdy próbujemy cię dotknąć. - Mówiła wolno pięlęgniarka, skupiając na nim swój wzrok, ale jego paznokcie mocniej wbijały się w jej skórę.

Na całe szczęście, po chwili poluzował swój uścisk i pozwolił swojemu ramieniu bez życia opaść na łóżko. Jego oczy zatrzymały się na mnie przez pół sekundy, zanim znowu zwrócił swoje spojrzenie na drzwi.

- Co jest w torbie, którą ze sobą przyniosłaś? - Pięlęgniarka zmieniła temat, przykładając rękę do swojej speszonej twarzy, podczas gdy swoją drugą, obolałą dłoń skuliła na podołku.

- Oh... um. Tori chciała, bym dała Joelowi parę rzeczy. - Zdecydowałam podać torbę od razu pielęgniarce, ponieważ byłam tego cholernie pewna, że nie chciałam, żeby Joel odgryzł mi dłoń, gdybym zbliżyła się do niego za bardzo.

- Oh to miło, Joel, twoja dziewczyna ciągle o tobie myśli. Wiesz, że gdy będziesz w stanie rozmawiać, udostępnimy ci telefon, żebyś mógł z nią porozmawiać. - Kobieta wyglądała na niewzruszoną tym, co przed chwilą się stało i kontynuowała zachęcanie go, jak zwykle. Czy zawsze reagował tak źle na fizyczny kontakt i dlatego, tak łatwo było jej do tego przywyknąć?

Pielęgniarka po kolei wyciągała prezenty. Wszystkie były idealnie zapakowane w kolorowe pudełka, skrywając, to co naprawdę w nich było.

- Chciałbyś, żebym je dla ciebie otworzyła? - Zaoferowała słodko pięlęgniarka, podając jeden Joelowi.

- Nie.

Jego mroźny ton i nagły odzew spowodował pojawienie się gęsiej skórki na całym moim ciele. Jęknął ponownie na pielęgniarkę, zabierając prezent z daleka od niej, by nie mogła przyjrzeć im się bliżej.

- Oh dobrze. Więc, co powiesz na to, że wsadzimy je do twojej szafy, tak że będziesz mógł otworzyć je później, albo kiedykolwiek będziesz chciał?

- Nie. - Ponownie warknął Joel, ciskając pudełkiem w kolorze tęczy w stronę drzwi, gdzie odbiły się głośno od metalu. Obie z pielęgniarką wzdrygnęłyśmy się w tym samym momencie.

- Joel, Tori wydała dużo pieniędzy na te prezenty! - Broniłam swojej najlepszej przyjaciółki, zaczynając się wkurzać z powodu tego, jak Joel się zachowywał. Tak, mógł nie odpowiadać na nasze pytania, ale rzucanie prezentami po całym pokoju i bycie tak niewdzięcznym dupkiem na pewno się do tego nie zaliczało.

- Joel, jak widać, ich nie chce. Przykro mi. - Przepraszała pielęgniarka, podając mi z powrotem torbę. Pokręciłam głową i odmówiłam zabrania ich od niej.

- Schowaj to gdzieś w bezpiecznym miejscu, może zmieni zdanie.

Pielęgniarka skinęła, kładąc torbę na szczycie szafy po drugiej stronie pokoju, tuż obok pudełka w tęczę.

- Sutton, a może opowiesz Joelowi o swoim dzisiejszym dniu w szkole. - Pielęgniarka naciskała mnie, żebym ciągle mówiła, gdy ona krążyła po pokoju, porządkując wszystko.

- Więc, nic takiego się nie wydarzyło. - Skłamał, jednak skrycie nie pragnąc niczego bardziej niż powiedzieć Joelowi, o tym co zobaczyłam wyryte pod spodem jego starej ławki w sali od angielskiego. - Miałam dzisiaj ponownie zajęcia z panią Ryder, i ciągle rozmawiamy o poezji. Może przyniosłabym ci kopię książki i mógłbyś ją również przeczytać?

- To wspaniały pomysł. Kochasz poezję, prawda Joel? Powiedziałeś mi, że nawet sam czasem piszesz! - Pięlęgniarka została nagle rozproszona piskliwym odgłosem z urządzenia, które przywiązane było do kieszeni jej stroju. - O cholera. Joel nadszedł czas na wzięcia leków, ale zapomniałam ich tutaj ze sobą wziąć. Wrócę dosłownie za sekundę, upewnij się, że będziesz dobrym towarzyszem dla Sutton, okej? - Moje oczy śledziły ją, gdy opuściła pokój, chcąc by tutaj wróciła i nie zostawiała mnie samą w pokoju z tą przerażającą stroną Joela.

- Joel, bardzo chciałam ci powiedzieć o tym, odkąd cię dzisiaj zobaczyłam. - Paplałam, decydując się od razu przejść do tego, co odkryłam podczas swojej kary. Jeśli bym nie spytała, nie było by szans, by dowiedział się o tym, co widziałam albo był w stanie mi to wyjaśnić, a to była najprawdopodobniej moja jedyna szansa, gdy zostałam z nim sam na sam. - Miałam dzisiaj karę i moją karą było zdrapanie gum do żucia z ławek, ale kiedy doszłam do twojej nie było tam żadnej gumy... - Urwałam, mając nadzieję, że dokończy za mnie zdanie. W zamian za to, przechylił swoja głowę, jednak jego oczy ciągle wpatrywały się w drzwi. Mimo to, słuchał mnie.

- Pomocy, zabić, uciec... SA. - Zająknęłam się, przełykając swoje nerwy. - Czy to ty wyryłeś to na ławce?

Oczy Joela zamrugały ponownie, tym razem dokładnie mi się przyglądając. Skinął lekko swoją głową, jego przerażone spojrzenie nie opuszczało mnie.

- W porządku, rozumiem. Przyszłam tu, by ci pomóc. SA już cię więcej nie skrzywdzi, to mnie naprawdę chcę, prawda? - Pocieszałam go z daleka, wiedząc, że jeśli zbliżę się zbyt blisko, mogę zrujnować cały postęp, który zrobiliśmy. - Ale... Mogę ci pomóc tylko wtedy, gdy ty pomożesz mi. Wiem, że trudno ci o tym mówić, ale jeśli powiedziałbyś cokolwiek, mogę być w stanie zabrać trochę twojego strachu.

- Uciekać. - Usłyszałam jego zduszony szept, wplecione było w nie ostrzeżenie.

- Uciekać? Przed czym? - Naciskałam, by uzyskać więcej informacji.

- Nimi.

- Nimi? Chodzi ci o SA i jeszcze kogoś?

Joel skinął głową, jego dłonie zaczęły bawić się kołdrą pod nim, gdy zaczął się trząść.

- Nie martw się, jest dobrze, jesteś w bezpiecznym miejscu. - Pocieszałam go, zaczynając naciskać na wskazówki, które mi dał, zanim znowu się załamie albo wyzdrowieje. - Dlaczego muszę uciekać?

- Przepraszam, że wyszłam! - Wróciła pięlęgniarka, powodując, że Joel wzdrygnął się i wrócił do swojego dawnego opanowania, jakby był kamieniem. Wpatrywałam się w niego, błagając go, by powiedział mi coś więcej, ale on zazgrzytał zębami, jednak ciągle wpatrując się we mnie.

- Idź. - Rzucił Joel, gdy pięlęgniarka położyła jego leki na łóżku.

- Ale Sutton ciągle ma jeszcze pięć minut wizyty Joel.

- Powiedziałem IDŹ. - Joel zignorował pielęgniarkę, jego żądanie skierowane było tylko do mnie.

- Wrócę niedługo. - Odezwałam się delikatnie, mając nadzieję, że to obietnica, którą będę mogła dotrzymać.


Odchodząc od pokoju Joela i spokojnie idąc korytarzem, przez przypadek wpadłam na czyjeś plecy.

- O boże, strasznie przepraszam. - Przeprosiłam, gdy zauważyłam, że kawa osoby rozbryzgła się na podłodze, a potem do kałuży tej substancji wpadła filiżanka. Szybko chwyciłam parę serwetek, które znajdowały się na wózku z lekami w pobliżu, niezgrabnie sprzątając ciecz.

- Nie przejmuj się tym, Sutton.

Popatrzyłam w górę w zmieszaniu, by zobaczyć doktora Gublera, który patrzył na mnie, z czarującym uśmiechem pojawiającym się na jego ustach. Pomógł mi posprzątać resztę kawy z podłogi i wrzucił wilgotne chusteczki do pobliskiego kosza, zanim odezwał się do mnie ponownie.

- Zgaduję, że wracasz od Joela?

- Uh tak... Zostałam "zaproszona". - Uniosłam palce pokazując cudzysłów, idąc z nim dalej korytarzem.

- Cóż, jestem pod wielkim wrażeniem, że masz na tyle odwagi, by ponownie tu przyjść. Nawet jeśli Joel nie jest w stanie odpowiednio to zakomunikować, jestem pewny, że on również to docenia. Nie może nic poradzić na swoje zachowanie, ale przepraszam, za jego nagły wybuch tamtego dnia.

- W porządku, jak sam pan powiedział nie może nic poradzić na swoje zachowanie. - Uśmiechnęłam się do doktora Gublera. Gdy minęliśmy kolejną maszynę do robienia kawy w pomieszczeniu do odwiedzin, spytałam go, czy nie chciałby żebym kupiła mu następną, w zamian za tą, którą rozlałam.

- Nie, nie. Jest w porządku. Ocaliłaś mnie od okoła 60 do 90 mg kofeiny, której najprawdopodobniej i tak nie potrzebuję.

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, gdy zbliżaliśmy się do końca korytarza. Zastanawiałam się, jak używa statystycznych faktów do wyjaśnienia każdej sprawy.

- Cóż, muszę skończyć trochę pracy z innym pacjentem. - Skrzywił się, sygnalizując, że będzie musiał skręcić w lewo.

- Powodzenia.

- Zawsze się przyda. - Mrugnął do mnie. - Mam nadzieję, ze jeszcze się zobaczymy Sutton, i pamiętaj, masz moją wizytówkę, gdybyś potrzebowała porozmawiać. - Pomachał mi na pożegnanie, rzucając mi po raz ostatni jego głupkowaty uśmiech, zanim udał się w kierunku innego korytarza, który prowadził do pacjentów krótkoterminowych.

Podałam moją przepustkę z powrotem sekretarce za biurkiem, otrząsając się z niekomfortowego uczucia, które zawsze ogarniało mnie w tym otoczeniu i zdecydowałam, że jestem z siebie zadowolona. Zrobiłam spory postęp z Joelem dzisiaj i pomimo tego, że powiedział tylko pojedyncze słowa, przynajmniej wiedział, że jestem po jego stronie. Nie miałam zamiaru pozwolić SA więcej go torturować, a to na pewno zmusi naszą dwójkę do współpracy, by powstrzymać "ich" - kimkolwiek mieli być.

Zamknęłam oczy w uldze, gdy przeszłam przez szklane drzwi wychodząc na ziąb, wieczorna bryza zaatakowała moją twarz i włosy, pomagając mi się zrelaksować, zanim pojechałam do domu. Miałam już zaplanowany wieczór. Wejść do domu, zjeść trochę makaronu, napisać do Justina, wziąc kąpiel i spędzić resztę wieczoru z moim kochanym chłopakiem. Zasługiwałam na to, po całym tym dniu.

- Ty kłamco.

Jakby za uderzeniem palcem, cała relaksująca mnie energia i ulga, którą czułam, ledwo po minucie gwałtownie się zmniejszyła. Szok i przerażenie objęły całe moje ciało, gdy moje oczy otowrzyły się szeroko, gdy stanęłam twarzą w twarz z Justinem - z utwkionym we mnie wzrokiem, który wyrażał zdradę.

Cholera.

______________________________________________________
Czeeeeść moi kochani ;**
Cieszę się, że w końcu doczekaliście się 9 i to jeszcze moja zasługa hihi <3
Powolutku zaczynam się wdrażać w opowiadanie i mogę Wam powiedzieć, że 10 będzie dobry! <3
No cóż, to chyba tyle ode mnie, więcej rozpisałam się w poprzedniej notce ;p

#muchlove N.

21 komentarzy:

  1. Aaaa boski . Cholera tylko Justin sie dowiedzial co bedzie z nimi dalej? Chce juz nn :)
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  2. boze ide czytać ahahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. DZIEKUJE <3 Ci ponownie, ze sie do tego zabralas ;* I czekam z utrapieniem na nastepny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. nfueyufytg4r . WIELKIE DZIĘKUJĘ <3 . ale pewnie wiele osób jeszcze nie wie, że ktoś zaczął to tłumaczyć od nowa . na starym blogu trzeba napisać im , że zaczęłas tłumaczyć ;* .
    zrobisz zakładke wszystkich bohaterow ? Tori, Grega, Joela, Nate, Jaxona, wujka Dona ?
    dziękuje za rozdział, jesteś wielka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie zakładka bohaterów jest strasznie słaba, bo autorka nie podała, jak wygladaja bohaterowie...;c
      Dziękuję kochanie ;*

      Usuń
    2. serio ? nie ma w oryginale ? ;/ .
      ale cos mi swita ze w trakcie rozdziałów, byli podani bohaterowie :D
      <3

      Usuń
    3. znalazłam tylko Jaxona i Tori...;c jakbyś miała jeszcze kogoś, to podeslij! ;)

      Usuń
    4. ale sami możecie wymyślić ''twarze'' bohaterów D

      Usuń
    5. Ja bym tego nie tykała (;
      nie jest to nasze autorskie opowiadanie więc nie mamy prawa niczego zmieniać. To nie uczciwe.:) polecam wyobrazić sobie swoją ulubioną postać na miejscu bohatera, a wyjdzie o wiele lepiej.:)

      Usuń
    6. nie uczciwe? dużo osób tak robi.. więc nie widze w tym problemu ;|

      Usuń
  5. jejku wreszcie sie doczekalam dalszego tlumaczenia sa!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. boski i tajemniczy jak zawsze, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuuuu bdjshdjejjdi tak długo czekałam na ten rozdział i wreszcie jest ! I o maj gasz jest cudny !!! Nie mogę doczekać się następnego xx
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  8. ciesze sie ze zaczełyscie to tlumaczyc

    OdpowiedzUsuń
  9. Naaareszcie, dziękuję za rozdział. Naprawdę kocham to ff i cały czas czekałam na rozdział <3
    Jeszcze raz dziękuję - Oliwcia aka @mercinialler

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG kocham was nareszcie mogę znów czytać.Jesteście świetne

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG <3
    tak ci dziękuje za to omomomo <333333333

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję że tłumaczysz to dalej ;) czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG OMG OMG <333 swieeetny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo się cieszę, że to ff jest dalej tłumaczone. A co do twojego tłumaczenia, to jest bardzo dobre ;)). Nie mogę doczekać się 10 ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. jeju jak ja Ci dziekuje,ze to tlumaczysz... naprawde kochanie<3

    OdpowiedzUsuń