Rozdział 19.

Następnych parę dni było naprawdę szalonych. Pomiędzy chodzeniem do szkoły, zadaniami, nauką, wynoszeniem moich rzeczy z sypialni i pomaganiu Domowi i Alex zapakować cały dom do pudełek; prawie nie miałam czasu, by złapać oddech. Nie byłam nawet w stanie zobaczyć mieszkania, nie wiedziałam, gdzie jadą moje rzeczy, gdy Justin albo Jaxon zabierali je i pomagali przenieść pudełka. Tak bardzo chciałam zamieszkać z Justinem od razu, jednakże po ostatniej przysłanej wiadomości od SA zdecydowałam, że zostanę w domu, by upewnić się, że Alex i Dom pozostaną bezpieczni przez ten niewielki okres czasu, który będę jeszcze musieli przeżyć w tym popieprzonym mieście. Działało to również z większą korzyścią dla nich, bo z powodu mojej pomocy przeprowadzka była mniej stresująca i mogła wydarzyć się o wiele szybciej. Musieli wyjechać, tak szybko, jak tylko to możliwe i na całe szczęście udało mi się znaleźć im bilety na dzisiejszy samolot do Connecticut. Dom również był wystarczająco myślący, by znaleźć i przekupić jakąś firmę transportową, która będzie w stanie przewieźć statkiem wszystkie meble i inne rzeczy w szybkim czasie za dodatkową opłatą. Inne rzeczy, których już nie potrzebowaliśmy zostały przekazane do zbiórek charytatywnych i na wyprzedaże garażowe. Wszystko wskazywało na to, że cały proces idzie perfekcyjnie, oprócz jednej rzeczy, która była dziwna - ciągle nie miałam pojęcia, kto tak naprawdę wprowadzi się na nasze miejsce. Gdy zapytałam o to Doma tego ranka przy śniadaniu, prosto odpowiedział mi, że będzie to młoda para z Kanady, która bardzo interesowała się domami, które zostały wystawiony na sprzedaż, ponieważ chcieli przenieść się na jakiś czas do Kalifornii. Więc, gdy zobaczyli ogłoszenie naszego domu w internecie, kupili go natychmiastowo, nie chcąc nawet zobaczyć osobiście tego miejsca. Dom nie dostał żadnych wskazówek, kiedy mogą się wprowadzić, ale najwidoczniej będzie to całkiem niedługo.

- Lepiej, żeby to było ostatnie pudełko, które muszę nieść! - Westchnęła Alex, wycierając warstwę potu, która uformowała się na jej czole z powodu noszenia pudełka po pudełku do bagażnika wielkiego vana. Trzymała swoje ręce na biodrach, gdy zaniosła ostatnie, ogromne pudło z moją pomocą na tyłu pick upa.

- To wszystko dziewczyny, dom jest pusty! - Zawołał Dom z frontowych drzwi, mrużąc swoje oczy, z powodu jasnych i mocnych promieni słonecznych, które spadały na jego twarz. Obie z Alex pomachałyśmy ręką kierowcy, dając mu znać, że może zamknąć drzwi i ruszać w drogę.

- Cóż, ciągle mamy parę godzin, zanim odleci nasz samolot, ale taksówka niedługo po nas przyjedzie. - Zawiadomił Dom, gdy razem z Alex doszłyśmy do drzwi, nasze ramiona były połączone razem. - Co chcecie robić?

- Jazda na desce po pustym domu? - Zasugerował Dom.

- Siedzenia na pustej podłodze, przytulanie i płakanie? - Wysunęłam swoją dolną wargę.

- Powieszenie się z balkonu? - Zadrwiła Alex.

- Alex! - Obydwoje z Domem krzyknęliśmy w tym samym czasie. Wyglądało na to, że zawsze musiała wyskoczyć z najbardziej chorobliwą sugestią podczas każdej rozmowy.

- Co?! Czy to nie byłaby naprawdę świetna kryminalna scena dla FBI? Ohh zastanawiam się, co by zrobili? Czy było coś w wodzie, co spowodowało, że oszaleli czy ktoś ich zamordował i sprawił, żeby wyglądało to jak scena samobójstwa? Albo jeszcze lepiej, wszyscy wytnijmy sobie X na naszych oczach, zeszyjmy sobie nasze usta i...

- Oglądasz zbyt dużo kryminalnych seriali. - Zachichotałam, uderzając ją swoim biodrem. Zdecydowanie będę za nią tęsknić.

- Cóż, sugeruję, żebyśmy nie przystali na żadną propozycję. Może przejdziemy się po każdym pokoju w domu i powiemy o jednym, najlepszym wspomnieniu, jakie sobie przypominamy związane z tym pomieszczeniem?

Obydwie z Alex popatrzyłyśmy na siebie i skinęłyśmy w zgodzie.



Zaczęliśmy naszą ścieżkę pamięci w salonie. Bez tej ogromnej, skórzanej sofy, komód z książkami, telewizorem i stolikiem do kawy wyglądał na o wiele większy, ale też strasznie pusty. Gdy Dom zakaszlał, mogliśmy usłyszeć echo przechodzące przez cały dom, to było naprawdę dziwne.

- Łatwe - wtedy, kiedy Alex miała trzy lata i biegała dookoła w swojej pieluszce ze stanikiem waszej mamy na głowie! - Zachichotał Dom, unosząc swoje ręce w obronie, gdy Alex walnęła go w ramię.

- Albo wtedy, gdy próbowała nagrać to wideo, jak śpiewa do jakiś piosenek Disney'a, gdy paradowała po stoliku do kawy i spadła, nabijając sobie ogromnego sinika na swojej dupie. - Dodałam, mocno zaciskając swoje usta, by stłumić mój śmiech.

Alex skrzyżowała swoje ramiona na piersi z prychnięciem. - Tak bardzo was nienawidzę.

Ruszyliśmy do kuchni, w umyśle każdego z nas pojawił się ten sam obrazek.

- Wiem, że wszyscy myślimy o tym samym. Wtedy, gdy byliśmy na spacerze i wróciliśmy do domu, by zobaczyć, że tato próbował, ale mu nie wyszło, zrobić naleśniki. Gdy przyszedł nas przywitać, zapomniał o jednym, który przykleił się do sufitu i wylądował płasko na jego głowie. To był pierwszy raz, kiedy w ogóle słyszeliśmy, jak krzyczał. - Alex pokręciła głową, nasza trójka przypominała sobie ten komiczny, pamiętny obrazek w naszych głowach, tak wyraźnie, jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj.

Jadalnia stała się interesującym pomieszczeniem, jeśli chodzi o wcześniejsze doświadczenia. Były czasy, że Alex i ja urządziłyśmy tutaj ogromny podwieczorek z herbatą, innym razem Dom i tato urządzili "fałszywą" noc w kasynie, a jeszcze innym nasza mama urządziła dzień piękności tylko dla nas. Kontynuowaliśmy przechodzenie przez pokoje i oczywiście, gdy poszliśmy na górę i doszliśmy do mojej sypialni - weszliśmy na niebezpieczny teren.

- Wtedy, gdy złapałam Sutton i Justina... - Zachichotała Alex.

Dźgnęłam ją swoim łokciem w pierś, by ją uciszyć.

- Pamiętam, kiedy Alex wymykała się do mojego pokoju, gdy nie mogła spać i siedziałyśmy na moim balkonie pod gwiazdami, rozmawiając dopóki obydwie nie zmęczyłyśmy się wystarczająco, by zasnąć.

- Pamiętam jeszcze, gdy wasza dwójka bawiła się razem twoimi lalkami i Alex zawsze upierała się, że twój pokój jest większy od jej. - Uśmiechnął się Dom.

- Ponieważ jest większy niż mój. Oczywiste lepsze traktowanie pierworodnych. - Cmoknęła ustami Alex.

- Cóż, byłam tutaj pierwsza! - Zaszczebiotałam, mrugając do niej.

- Jezus to już ta godzina? - Wykrzyknął Dom, obcesowo przerywając naszą przepychanką słowną. - Alex, taksówka będzie tutaj w przeciągu trzech minut, powinniśmy zebrać nasze rzeczy! - Dom szybko odbił się od ściany, chwytając plecak z poręczy, gdy zaczął schodzić po schodach.

Miałam zamiar rzucić jakiś żart o tym, że Dom wyglądał jak kaczka na prochach, gdy zbiegał, jak szalony po schodach, ale ucichłam, gdy poczułam, jak Alex wtula się we mnie, mocno ściskając moją talię.

 - Nie chcę cię tutaj zostawiać, Sutton. - Jej głos zadrżał, gdy przycisnęła swoje czoło do mojego ramienia, jej ciało się trzęsło.

- Poradzę sobie Alex i ty też. Zaprzyjaźnisz się z nowymi ludźmi w szkole i będziesz miała mnóstwo nowych miejsc do odwiedzenia i opowiedzenia mi o nich, gdy będziemy rozmawiać na Skype.

- Po prostu strasznie się martwię. Co jeśli ta osoba - SA - przerzuci się teraz na ciebie, skoro ja wyjeżdżam? Nie sądzę, że bym była w stanie żyć ze sobą, jeśli coś by ci się stało przeze mnie. - Pociągnęła nosem.

- Jestem dużą dziewczynką Alex, potrafię sama o siebie zadbać. Poza tym mam Justina i bądźmy szczere, jeśli zobaczyłabyś go idącego wzdłuż ulicy, gdy jest wkurzany, odwróciłabyś się i poszła inną drogą. - Zachichotałam, szczęśliwie widząc, że zrobiłam coś, że Alex się uśmiechnęła.

- Alex, taksówka przyjechała! Sutton ty też zejdź na dół, nie myśl sobie, że uciekniesz bez pożegnania! - Dom zawołał z dołu schodów. Trzymałam dłoń Alex, gdy pomogłam jej zejść ze schodów, przytulając ją jeszcze raz, gdy doszłyśmy do ostatniego stopnia schodów.

- Pamiętaj, żeby nie zapomnieć dzwonić do mnie, gdy będziesz się tak dobrze bawiła się ze swoimi nowymi znajomymi, okej? - Połaskotałam ją w brodę, mocno się do niej uśmiechając. Byłam tak bardzo dumna z mojej małej siostrzyczki i z tego, jak odważna była przez ten rok. Musiała być bezpieczna i byłabym samolubna, prosząc ją, żeby tutaj została, gdy była w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Odwróciłam swoją twarz do mojego wujka, który jak zwykle przybrał swoją najdziwniejszą i najśmieszniejszą minę, jaką kiedykolwiek widziałam.

- Będę za tobą tęsknić D. - Przytuliłam go mocno. - Tylko dobrze się opiekuj moją małą siostrą.

- Na pewno. A ty po prostu dbaj o siebie i jeśli kiedykolwiek będziesz chciała przyjechać w odwiedziny, zapłacę za twój lot, okej? - Dom przytulił mnie jeszcze raz szybko, zanim ponownie sprawdził swój zegarek.

- Dobra dzieciaku, musimy iść, jeśli chcemy zdążyć na ten samolot. - Powiedział do Alex, pomagając jej z jednym z jej bagaży. Alex odwróciła się do mnie, gdy wychodzili przez drzwi, jej mokre oczy spotkały moje.

- Unikaj niebezpieczeństwa. - Te słowa wypowiedziała bezgłośnie, zanim drzwi zamknęły się za dwójką, zostawiając mnie, stojącą samą w korytarzu naszego opuszczonego domu rodzinnego.



Po sprawdzeniu, drugim sprawdzeniu i trzecim sprawdzeniu domu, by upewnić się, że wszystko zostało zabrane i że porządnie zamknęłam całe miejsce, podeszłam do frontowych drzwi. Wyszłam na zewnątrz, a lekka bryza spowodowała, że parę kosmyków moich włosów przykleiło mi się do rzęs. Mocno westchnęłam, kładąc dłoń na wielkiej, mosiężnej klamce. Po tym, jak zamknę drzwi i przekręcę kluczyk, ta posiadłość nie będzie już dłużej moim domem. To było jak zamykanie ogromnego rozdziału mojego życia, zamykając wszystkie wspomnienia w środku. Nowi ludzie nie zrozumieją faktu, dlaczego w jednej ze ścian była dziurka, gdzie ja i Alex miałyśmy nasze "walki na miecze". Nie zrozumieją znaczków na ścianie, które pokazywały, jak wysoka jest Alex, jak urosła w przeciągu miesięcy. Nie będę wiedzieć, że pokój naszego ojca skrywał najgłębsze i najciemniejsze sekrety rodziny, które rozwaliły ją na kawałki albo co wydarzyło się tam tamtej nocy, gdy Justin przyszedł do nas z pomocą, na całe szczęście. Tak po prostu, zamykając drzwi i przekręcając kluczyk - pewien rozdział mojego życia zbliżał się do końca.

Wsiadając do swojego samochodu z ostatnimi pudełkami ułożonymi na tylnym siedzeniu, zaczęłam grzebać w mojej czarnej, skórzanej kurtce w poszukiwaniu mojego iPhone'a. Kliknęłam w imię Justina, by do niego zadzwonić, przykładając telefon do swojego ucha. Ciągle nie miałam pojęcia, gdzie było mieszkanie i musiał mnie pokierować albo przynajmniej powiedzieć mi adres, żebym sama mogła znaleźć drogę. Byłam tak zajęta, że zapomniałam spytać go o to wcześniej. Telefon dzwonił i dzwonił, ale za każdym razem, gdy próbowałam się dodzwonić kończyło się przekierowaniem do jego poczty głosowej. Gdy właśnie miałam spróbować i zadzwonić do niego po raz siódmy, na moim ekranie wyskoczyła wiadomość.

Włącz swoją nawigację - J x

Więc, po prostu to zrobiłam. Ładowanie zajęło trochę czasu, ale w końcu, gdy system załadował się odpowiednio, jakiś adres już został wbity i droga właśnie zaczynała być przeliczana. Odpisałam na jego wiadomość.

Kiedy miałeś czas, by włamać się do mojego auta i to ustawić? Xx

Kolejna wiadomość przyszła z przeciągu dwudziestu sekund.

That’s for me to know and for you to dot dot dot.* Mam dla ciebie niespodziankę - J x 

Wycofałam na drogę, a automatyczny głos z nawigacji kazał mi skręcić w prawo za 300 metrów. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Miałam zamiar zamieszkać z moim chłopakiem, gdy mój wujek i siostra będę żyć w kompletnie innym i oddalonym o siedem godzin ode mnie życiem, beze mnie. Jeśli ktokolwiek w tamtym roku powiedziałby mi, że tak będzie wyglądało moje życie, kazałbym mu umówić się na wizytę u psychiatry, by przepisał mu jakieś leki. To było szalone.

Kontynuowałam podążanie za wytycznymi nawigacji, jadąc zgodnie po drodze, którą mi kazała. Nie oczekiwałam, że podróż zajmie mi ponad trzydzieści minut drogi przez miasto, szczególnie rozważając to, że podróżowanie tak daleko znaczyło, że wjeżdżałeś do bardzo wysokiej klasy i bogatej części miasta. Mieszkania w tej okolicy były ekstremalnie drogie z powodu zapierającego dech w piersiach widoku na ocean zaraz za twoimi drzwiami balkonowymi albo frontowymi (zależy od tego, jak blisko morza było usytuowane twoje mieszkanie). Wjechałam na strzeżony parking, gdy nawigacja poinformowała mnie, że własnie osiągnęłam swój cel. Wyłączając silnik i wysiadając z auta, bryza przeczesała moje włosy i świeży zapach słonego oceanu wypełnił moje nozdrza. Czułam się tak, jakbym znowu była w dawnej przyczepie Justina, tylko, że tym razem byłam jeszcze bliżej brzegu i w o wiele droższej okolicy. Mój telefon zaburczał w mojej kieszeni, gdy odwróciłam się do bagażnika, by zabrać jeszcze dwa małe pudełka.

Wpuszczę cię, gdy dojdziesz do głównych drzwi. Pent house, numer 17, klucz jest pod wycieraczką - J x

Balansowałam z pudełkami w moich ramionach z telefonem leżącym na nich, normując moje ruchy, żebym mogłam zamknąć swój samochód i zaczęłam iść do kompleksu mieszkań. Gdy doszłam do drzwi, usłyszałam brzęczenie i światło zamigotało na małym panelu, dając mi pozwolenie, żebym weszła. Wołając windę, nie zajęło dużo czasu, zanim drzwi otworzyły się i zostałam przywitana przez ogromne, grube mahoniowe drzwi z wycieraczką położoną przed nimi. Stawiając pudełka na podłodze, podniosłam wycieraczkę i znalazłam kluczyk z nazwiskiem właściciela. Gdy przyglądnęłam mu się bliżej zobaczyłam wygrawerowaną srebrną literę "S" na samej górze z kilkoma klejnocikami i kółkiem od kluczyków, na którym zwisało przymocowanego do niego kryształowe serce. Ekscytacją, którą zaczynałam odczuwać narastała, więc nie czekając sekundy dłużej wepchnęłam kluczyk do zamka i przekręciłam, popychając drzwi.

Obraz przede mną zabrał mi dech w piersi. Tak bardzo, że musiałam przypomnieć sobie, by wypuścić powietrze i wepchnąć pudełka do środka. Zostałam przywitana przez otwartą przestrzeń, która zawierała przytulny salon i kuchnię, która była urządzona w nowoczesnym i niepowtarzalnym stylu. Na środku wybudowane było również miejsce przy oknie, ustawiono na nim piękne poduszki opierająca się na parapecie okna. Okno było na tyle duże, że pozwalało promieniom słonecznym oświetlać pokój, dosięgając srebrnego żyrandola, powodując, że pięknie migotał.

Idź za różami. - J x

Byłam tak zajęta podziwianiem mieszkania, że nie zauważyłam białych i czerwonych róż, które były rozłożone na drewnianych panelach na podłodze, tworząc ścieżkę, która prowadziła do pokoju po mojej prawej stronie. Poszłam ścieżką i nie mogłam poradzić nic na ogromny uśmiech, który ukazał się na mojej twarzy, gdy doszłam do drzwi. Delikatnie je otworzyłam, obawa była wymalowana na mojej twarzy, gdy przygotowałam się na to, co zaraz zobaczę. Drzwi otworzyły się do końca, prezentując mi jedną z najbardziej cudownych i niezwykłych sypialni, jakich kiedykolwiek widziałam w moim osiemnastoletnim
życiu. To był rodzaj sypialni, której spodziewałabyś się, że właścicielami są Kardashiani albo które są w wysoko budżetowych serialach, które może urządzić tylko najlepszy kreator wnętrz. Była tam ogromna garderoba z niebieskimi lampkami, toaletka z ogromnym lustrem, która miałam wszystkie moje kosmetyki idealnie ułożone w akrylowym przyborniku, mój puszysty dywan i wszystkie inne meble, których spodziewałabyś się w sypialni. Białe i czerwone róże prowadziły do królewskiego łóżka, które było ustawione na platformie, a Justin leżał na nim, na satynowej pościeli, podparty milionem poduszek. Jego oczy iskrzyły z podekscytowania, uważnie obserwując mnie, jak podziwiałam pokój w każdej sekundzie, odkrywając coś nowego, czym mogłam się zachwycić, a czego nie zobaczyłam na pierwszy czy nawet drugi rzut oka. Wstał z łóżka, przyciągając mnie w miłosnym uścisku, jego woda ogarnęła moje nozdrza.

- Więc, co sądzisz? - Odezwał się cicho, jego ręce przesunęły się w dół moich pleców, by przysunąć mnie bliżej i lepiej popatrzeć na moją zaskoczoną twarz. Próbowałam sformułować słowa, by wyrazić jak wyśmienite i estetyczne było to mieszkanie, ale słowa nigdy nie mogłyby oddać prawdziwego zachwycenia tym arcydziełem.

- J- jest niesamowity. Musiał kosztować z jakieś milion dolarów, by wyglądał tak pięknie. - Wydusiłam w końcu z siebie, moje słowa wpadały na siebie z powodu mojego radosnego podniecenia.

- Cieszę się, że ci się podoba. - Uśmiechnął się Justin i zaraz po tym natychmiastowo przycisnął swoje gorliwe usta do moich. Jego usta były szorstkie, ale łagodne i poczułam ten znajomy zapach jego skóry, gdy jego dłoń musnęła mój delikatny policzek. Poczułam zimne powietrze na swoich ustach, gdy odsunął się, zostawiając mnie z zawrotami głowy.

- Dlaczego przestałeś? - Spytałam bez tchu, otaczając swoje ramiona wokół jego szyi, by ponownie przysunąć nasze twarzy blisko siebie.

- Ponieważ martwię się, że twoja woda w wannie się ochładza. - Wymamrotał, znowu całując mnie delikatnie przez kilka sekund. Przesunął swoje zimne dłonie po moim ramieniu, łącząc nasze palce. - Chodź za mną. - Zarządził, prowadząc mnie do kolejnych drzwi po drugiej stronie pokoju. Po drugiej stronie drzwi była łazienka. W samym centrum pomieszczenia stała wanna Kallista Archeo Copper* z jeszcze większą ilością róż prowadzącej do niej. Na boku stała biała świeczka i relaksująca muzyka fal dobiegała z małego iPoda stojącego w stacji, który stał na szafce z wbudowanym zlewem. Justin przyciemnił światła i zaciągnął rolety, czyniąc całe pomieszczenie jeszcze bardziej romantyczne i przytulne.

Ręce Justina otuliły mnie od tyłu, jego ciepły oddech był przy moim uchu.

- Zastanawiałem się, czy mógłbym się do ciebie przyłączyć, panienko Rosegarden? - Pociągnął za guziki mojej koszuli, jego palce wodziły po moim gołym brzuchu. A potem poruszyły się wyżej, by ściągnąć materiał z moich ramion, zostawiając mnie w samym staniku. Odwróciłam się do niego, moje dłonie pośpiesznie pociągnęły za koniec jego koszulki, podnosząc ją w górę przez jego głowę. Justin uśmiechnął się głupio, oblizując swoje usta, gdy popatrzył w dół na swoje krocze. Podążając za jego znakami, odpięłam guzik jego jeansów, rozpinając je, tak że został w samym bokserkach. Nie mogłam już dłużej znieść tego seksualnego napięcia, więc pocałowałam go mocno, obydwoje ściągaliśmy nasze ciuchy, dopóki wszystkie nie znalazły się na kamiennej podłodze w niechlujnym stosie.

Zamknęłam oczy, opierając swoją głowę na piersi Justina, gdy obydwoje leżeliśmy w wannie pełnej bąbelków, relaksujące dźwięki fal wypełniały nasze uszy, gdy obydwoje oddychaliśmy w synchronizacji.

- To jest idealne. - Uśmiechnęłam się, patrząc na jego przystojną twarz, która teraz oświetlona była światłem ze świeczki.

- Ty jesteś idealne. - Odpowiedział, masując moją gołą pierś. Jęknęłam, kładąc moja głowę z powrotem na jego ramię. - Tęskniłem za tobą tak bardzo. Jak wszystko poszło z twoim wujkiem Domem i Alex?

- Ja też za tobą tęskniłam, ale czy możemy porozmawiać o tym później? Chcę się tylko skupić na nas, chociaż raz. Żadnych problemów z rodziną, żadnej szkoły czy pracy i zdecydowanie żadnego SA. - Powiedziałam stanowczo, pochylając się do przodu, by móc rozprostować swoje łopatki, by uwolnić napięcie z mojego ciała.

- Cokolwiek powiesz, szefie. - Justin zaśmiał się lekko. Jego dłonie zaczęły ugniatać i trzeć moje plecy; robiąc mi najlepszy masaż, jaki ktokolwiek potrafił mi zrobić. Jego ruchy spowodowały, że jęk wydobył się z moich ust, który wyglądało na to, że Justin docenił, bo zaczął pracować jeszcze mocniej, by mnie zadowolić, więc łazienkę zaczęło wypełniać jeszcze więcej dźwięków wdzięczności. Właśnie, gdy miałam się obrócić i zrobić coś z tym więcej, głośne pukanie do drzwi spowodowało, że obydwoje jęknęliśmy w niezadowoleniu.

- Czy nie możemy tego po prostu zignorować? - Błagałam, chwytając jego twarz w swoje dłonie.

Skinął głową, pozwalając nam kontynuować naszą sesję przytulania. Ponownie, gdy rzeczy zaczynały się robić coraz bardziej gorące, pukanie rozległo się znowu, tylko że tym razem były o wiele głośniejsze i brzmiało na bardziej zniecierpliwione niż wcześniej.

- Przepraszam kochanie, lepiej pójdę i zobaczę, kto to. - Przeprosił Justin, całując mnie w czoło, gdy wyskoczył z wanny. Wytarł się i założył swoje bokserki, gnając przez mieszkanie by otworzyć drzwi, komukolwiek, kto stał po ich drugiej stronie. Ja również zdecydowałam się wyjść z wanny, by zobaczyć, kim była osoba, która nam przerwała. Otoczyłam jeden z tych delikatnych, białych ręczników dookoła mojej drobnej figury, idąc za płatkami róż, by ponownie znaleźć drogę do głównej części mieszkania. Na wejściu usłyszałam Justina i tajemniczego gościa pukającego do drzwi, kłócących się ściszonymi głosami. Obydwoje przestali, gdy zauważyli mnie w drzwiach sypialni, podsłuchującą.

- Przepraszam Sutton, muszę iść. Mam pracę, która właśnie się pojawiła. - Powiedział Justin, wyciągając jedną z koszulek i jeansy, które trzymał złożone na oparciu jednej z sof.

- Jak myślisz ile cię nie będzie?

- Nie będzie go chwile. - Odezwał się facet, którego nie znałam, ale przypuszczałam, że jest jednym z współpracowników Justina, jego oczy wpatrywały się we mnie, gdy stałam tylko w ręczniku.

Justin zauważył, co robił ten koleś. - Hej! Przestań wgapiać się w moją dziewczynę. A teraz, dlaczego nie pójdziesz i zamiast tego naprawdę będziesz pożyteczny  i poczekasz w samochodzie. - Instruował go, jego ton był wrogi. Gdy chłopak wyszedł, podszedł do mnie, przyciągając mnie w kolejnym uścisku. - Przepraszam za niego. Wrócę, jak szybko to możliwe.

- W porządku. Musisz robić, to co musisz, prawda?

Justin odsunął się niechętnie, jego wyraz twarzy był mało ochoczy. Ja również nie chciałam, żeby musiał iść, ale wiedziałam, że to była jego praca. - Kocham cię. - Wyszeptał w moje usta.

*zostawiłam w oryginale, bo to cytat Damona z TVD ;) Mniej więcej można to przetłumaczyć, jako: To ja mam wiedzieć, a ty... (dot, dot, dot - kropki ;)) Czyli, że ma nie zadawać pytań hahaha ;D
*najlepiej będzie, jak ją sobie wygooglujcie lol

~*~

Przepraszam, ale ten rozdział kompletnie mi nie szedł ;c Normalnie myślałam, że zaraz wyrzucę komputer za okno czy coś... Więc jeśli są jakieś błędy, czy coś to przepraszam jeszcze raz!
I pomimo, że uwielbiam Justina, to kurde, cały czas mi się wydaje, że to on jest SA....
Do następnego! x

#muchlove N.

22 komentarze:

  1. Aaaaaaaa kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie, ja też myśle ze Justin jest SA :OOOOOOOOOO

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego myslicze ze Justin jest SA? Hmm?
    Ja nie mam pojecia i nie mam przypuszczeń kto moglby nim byc, ale Justin?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli justin je SA to zabije go tam ;p Swietny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Lol czemu Justin miałby być SA ? ;o
    Podajcie swoje argumenty

    OdpowiedzUsuń
  6. To niemożliwe, że Justin jest SA! Za bardzo kocha Sutton. Narażałby swoją dziewczynę na takie coś?
    Ja cały czas sądzę, że SA to brat Tori, robi to z zemsty, że Justin jest z Sutton, a nie on. Weźcie mi nie piszcie, że Justin jest SA bo oszaleje haha. Uwielbiam go w tym opowiadaniu. :(
    Rozdział jak zawsze - świetnie przetłumaczony, bez błędów. :)
    Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli nie tylko ja podejrzewam Justina....

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego on?! Chce poznać wasze podejrzenia.:DD

    OdpowiedzUsuń
  9. Wątpię żeby to bł justin chociaż tutaj wszystko możliwe

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! Chciałabym się zareklamować z moim blogiem, przepraszam za spam, ale trzeba od czegoś zacząć na początku:) "Są rzeczy których nie możesz zobaczyć, są dźwięki których nie możesz usłyszeć, są ludzie, którym nie możesz ufać." http://fallen-fanfictionjb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Co :o Juss SA? Ale czemu ... Skoro kocha Sutton. Chociaz wiecie co ... Na początku tego ff wygladalo na go ze to juss byl tym Sa.. Juz sama nie wiem co myslec..
    Czekam na nastepny:)
    Dziekuuje ze tlumaczysz ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak czytałam rozdział to też przeszło mi przez myśl że to Justin może być SA ale w końcu odrzuciłam tą myśl. Kto ich tam wie xd rozdział fajny zwłaszcza ta scena w wannie lol
    @himyliam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale romantycznie ^^ SA chyba nie jest Justin...no bo jak? ;/ eh nieważne, przekonamy sie jak cała prawda wyjdzie najaw hahah XD <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny.
    Nadal nie mam pojęcia kto może być SA.
    Chce się dowiedzieć tego jak najszybciej.
    Świetnie tłumaczysz.
    Wszystko pięknie i w ogóle xx
    Czekam na następny.
    Powodzenia ♥♥♥
    person-who-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Moim zdaniem ojciec Sutton jest SA

    OdpowiedzUsuń
  16. Jus SA? On na poczatku nim byl, pomagal jej, chronil, ale jak zaczely się grozby to już nie on chyba, nie? :/

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG *-*

    P.S Zapraszam do mnie http://thegame-justinbieber.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Według mnie Justin nie może być SA, bo on na prawdę kocha Sutton i nie chciałby jej zranić, ale jeśli tak nie jest? Może też być i tak, że Jus tylko oszukuje wszystkich, że kocha Sutton i wtedy na prawdę jest SA. Według mnie nie jest i dalej chce się tego trzymać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. wspaniały rozdział, czekam na kolejny hehe <3
    W ogóle to jestem bardzo ciekawa kto jest SA... mam na podejrzanych brata Tori albo ojca Sutton...

    OdpowiedzUsuń